Lista tzw. motywatorów wewnętrznych :
Wolność
Dążenie do mistrzostwa
Poczucie celu
Mam nadzieję, że każdy kto codziennie kładzie ręce na klawiaturze będzie się identyfikował z tymi trzema wartościami. Nie jest to przypadkowy zbiór ale wynik poszukiwań, które przeprowadził autor książki --> Drive: The Surprising Truth About What Motivates Us. Znajdziecie tam masę przykładów potwierdzających ten wybór jakkolwiek jeśli komuś nie chce się do książki sięgać ( a pewnie nikomu teraz nie chce się tam sięgać) krótkie wsparcie dla tych dogmatów.
- wolność/autonomia : generalnie my jako ludzie dążymy do sytuacji, w której mamy raczej większe pole manewru, większe możliwości wyboru aniżeli mniejsze - chyba standardowe zachowanie w świecie zwierząt. Ale jest jeszcze ważniejsza rzecz - posiadając autonomię pracujesz na swoje konto (poniekąd) i możesz łatwiej zwiększyć swoją wartość w grupie. Jest jednakże jedna sytuacja, w której z radością zrzekniesz się wolności wyboru - sytuacja w której nie masz umiejętności (w korpo-języku - kompetencji) aby poradzić sobie z daną sytuacją. Na przykład w sytuacji gdy na ulicy zaatakuje mnie dziki lew (a dlaczego nie) z chęcią zrobię dokładnie to co mi powie jakiś specjalista od "przeżycia spotkania z lwem" (tak tutaj właśnie działa zasada autorytetu tak ochoczo wykorzystywana przez twórców reklam z pastami do zębów). W tej sytuacji jestem zależny od pomocy z zewnątrz a nasz umysł nie lubi być zależny - ma naturalną motywację aby nie być zależnym, aby być wolnym - i naturalnie dochodzimy do kolejnego punktu.
- dążenie do mistrzostwa : no to jak już się nauczę walki z lwami to nie dość, że łatwiej mi przetrwać bo nie jestem zależny od zewnętrznej siły to dodatkowo wśród znajomych jestem znany jako "koleś który zna się na walce z lwami" (a na nasze - "to jest koleś, który zna się na Javaskrypcie") - ego jest dopieszczone a wartość społeczna rośnie. No chyba, że nie za bardzo umiejętność walki z lwami jest do czegoś potrzebna i tutaj pojawia się kolejna potrzeba
- poczucie celu : i tutaj wskazówka -" maksymalizacja zysków firmy" w kontekście motywacji wewnętrznej nie jest celem jako takim dla większości ludzi, którzy w tej firmie pracują. Korporacje starają sobie wymyślić jakieś wizje i inne takie - skuteczność tych technik pozostawię wam do oceny. Jako ludzie chcemy być częścią czegoś większego ale nie jakimś tam trybikiem ale realną siłą która to coś kształtuje. W jednym z artykułów o "Valve" (taka firma bez managerów, która zarabia miliony na produkcji gier i jest dobrym przykładem zastosowania wspomnianych tu wartości) przeczytałem, ze w holyłudzie przemysłowi udało się zabić wszelką kreatywność w zawodzie grafika i potworzyły się takie specjalizacje jak "specjalista od tworzenia nosów". Czy tworząc nos jednej z postaci we władcy pierścieni identyfikowałbyś się z celem tworzenia tego filmu i czuł przepływającą przez ciebie moc tworzenia?
I teraz pojawiają się korpotargety...
... i ogromne nieporozumienie pod tytułem "pieniądze zabijają wewnętrzną motywację". Coś zupełnie innego zabija tutaj wewnętrzną motywację.
Przykład pierwszy - mierzenie efektywnośc
Powyższy ciąg myślowy może prowadzić do najbardziej patologicznych targetów w IT - nagradzanie/karanie programistów w zależności od tego ile napisali linii kodu. Inne chore pomysły to np. mierzenie ilości klas czy czasu spędzonego przy komputerze. Znam jednego dziadka, który zaproponował następujący sposób mierzenia efektywności programisty : Zmierzyć Velocity zespołu w jednym sprincie, następnie usunięcie "badanego członka" i zmierzenie Velocity teamu bez tej osoby - to jest przerażające. Tam gdzieś są osoby, które naprawdę tak myślą - oni mogą zrobić wiele krzywdy!
A jeśli czyta to ktoś z poza IT, kto nie rozumie braku sensu w przedstawionych pozycjach to już tłumaczę - ocenianie pracy programisty przy pomocy ilość napisanych linii kodu ma tyle samo sensu co ocenianie efektywności sprzedawcy na podstawie tego ile słów wypowie w trakcie rozmowy z klientem.
Podsumujmy :Wolność | Mistrzostwo | Poczucie celu |
---|---|---|
Zabita - jesteś zmuszony, po prostu zmuszony pisać więcej kodu niż potrzeba. Zamiast "dobrego kodu" produkujesz "duży kod" | Poniekąd zabite - bo zamiast szkolić się w tym co potrzebne szkolisz się w tym co niepotrzebne ale nagradzane | Zabite - bo to kompletnie nie ma sensu. |
No można by mierzyć ilość dostarczonej funkcjonalności ale :
- W waterfailu i tak to nie ma znaczenia bo już jakiś wana-be-manager zaplanował 13 miesięcy wcześniej ile funkcjonalności będzie dostarczone.
- A w edzajlu,a w edzajlu problem jest taki, że Hrowa teoria mówi : "oceniajmy indywidualnie" - ej stary zrobisz mi code review? - spadaj realizuję swoje indywidualne cele....
Teraz w kontekście frazy "pieniądze zabijają wewnętrzną motywację". Jeśli siedzę sobie przy klawiaturze i ktoś wylewa na mnie wiadro z gównem i płaci za to powiedzmy 15% moich rocznych zarobków to mimo wszystko czuje się zdemotywowany. Nie czuję się zdemotywowany tym, że ktoś mi płaci ale tym, że siedzę zanurzony w gównie i najważniejsze - nie ma takiej sumy przy której gówno nagle przestaje śmierdzieć. Tak samo nie zacznę czuć nagle wewnętrznej motywacji przy określonej sumie pieniędzy - zacznie się jednak dziać co dla badaczy było niesamowite - płacąc więcej będę jeszcze mniej efektywniejszy - ejjj helołłłł! - ja nie lubię siedzieć w gównie - jak szybciej uzbieram swoją kasę to po prostu przestanę siedzieć w gównie. Tak samo np. jak zapłacicie milion złotych programiście , który siedzi w Informatycznym łajnie to jego efektywność nagle spadnie bo koleś pójdzie do kuchni na kawę i będzie miał to wszystko gdzieś - kasa jest odłożona. No niesamowite.
Przykład drugi - mierzenie jakości
Tutaj może powstać cel - pokrycie kodu minimum 60% ( a w patologicznym wypadku 100%). To jest bardziej chytre i bardziej kontrowersyjne niż poprzedni przykłąd. A to dlatego, że wielu wyznawców niejakiego wujka Bobra na prawdę wierzy, że trzeba mieć pokrycie 100%. Pierwsza kwestia to nie pamiętam kiedy ostatni raz wygenerowany przez eclipse getter nie działał. A druga ważniejsza kwestia to coś co trzeba wyczuć - siedzisz przy klawiaturze i piszesz kod albo najpierw test a później kod - nieważne - ważne jest to, że w pewnym momencie przestajesz myśleć czy wszystkie przypadki testowe masz już ogarnięte zaczynasz myśleć czy to co napisałeś już ci wygeneruje odpowiednie pokrycie. Kolega z jednej firmy kiedyś wspominał, że mają nawet taką stronkę gdzie teamy się lansują ile który ma pokrycia. I jak ich pokrycie sprawia to dzwoni manager z zagranicy i mówi "chłopaki zróbcie coś z tym bo jesteśmy już na 3 miejscu" - no to chłopaki dorzucają kilka testów z pustymi asercjami...
To co jest dobre?
Jeszcze dokłądnie nei wiem ale słyszałem mądrego człowieka, który mówił - "disconnecting from revenue is very dangerous" ( czy coś podobnego - ale na pewno po angielsku)
Ps
A no i żeby nie być gołosłownym powtórzyłem przed chwilą po raz kolejny eksperyment naukowy - zmierzyłem poziom mojej motywacji wewnętrznej - później wyciągnąłem pieniądze z bankomatu - wykonałem kolejny pomiar --> pieniądze same w sobie nie zmniejszyły mojej motywacji wewnętrznej - ba nawet trochę czuję się bardziej takim czystym pasjonatem z krwi i kości. Od tej pory daję prawo każdemu pasjonatowi programowaniu do odczuwania motywacji z powodu zarobków.
Uzupełnieniem do dzisiejszego artykułu może być --> http://pawelwlodarski.blogspot.com/2013/04/czy-za-kreatywna-prace-trzeba-pacic.html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz